Opis projektu

„Polskość Pomorza” to projekt, w którym staramy się pokazać wydarzenia kształtujące współczesne Pomorze, a które stanowią o wyjątkowości tego regionu Polski. Podkreślając zasługi licznych Kaszubów, Kociewiaków, mieszkańców Borów Tucholskich i powiśla, przez wieki zaangażowanych w dbanie o polskość tych ziem pokazujemy ich walkę o polskość Pomorza. Mieszkańcy wymienionych ziem walczyli o nią nie tylko bronią, ale przede wszystkim pomysłem i rozwagą, angażując się w liczne działania prospołeczne.
Mamy nadzieję, że materiały przygotowane w projekcie zainspirują Państwa do szerszego zainteresowania historią polskiego Pomorza.

Zapraszamy do czytania, oglądania i słuchania wspaniałego,

Zespół Fundacji Towarzystwo Projektów Edukacyjnych

Artykuły

< Wróć do listy artykułów
Eksterminacja Polaków

Eksterminacja Polaków

Wraz z rozpoczęciem działań wojennych niemieccy naziści przystąpili do „oczyszczania” Pomorza w ramach akcji „Tannenberg” oraz „Intelligenzaktion” , których celem było usunięcie z polskiej społeczności Pomorza ludzi zaangażowanych w działalność polityczną i społeczną, nauczycieli i księży, ludzi kultury, członków Polskiego Związku Zachodniego oraz Ligi Morskiej i Kolonialnej, czyli elity kształtującej postawy miejscowych Polaków i przewodzącej im. Listy proskrypcyjne przygotowano jeszcze przed wojną. W Gdańsku, w dniach 1–3 września rozpoczęły się masowe aresztowania działaczy polonijnych i urzędników. Internowano około 45 tysięcy osób. Trafiali do aresztów i obozów przejściowych, gdzie czekały ich trudne warunki bytowe i brutalne śledztwa.

Jeden z obozów przejściowych powstał w miejscowości Stutthof na Mierzei Wiślanej. Już 2 września 1939 roku trafił do niego pierwszy transport z około 150 zatrzymanymi Polakami i Żydami z Wolnego Miasta Gdańska i Pomorza. W kolejnych miesiącach przybywały tutaj transporty więźniów z pozostałych okupowanych terenów Polski, krajów europejskich oraz innych obozów. 7 stycznia 1942 roku Stutthof stał się obozem koncentracyjnym. Więźniów mordowano w masowych egzekucjach, podczas eutanazji i eksperymentów medycznych oraz w komorach gazowych. Ciała ofiar palono w piecach krematorium. W ciągu sześciu lat istnienia obozu trafiło do niego około 110 tysięcy więźniów z 28 krajów, w tym około 30 tysięcy Polaków. Szacuje się, że śmierć znalazło w nim 63–65 tysięcy osób, w tym około 28 tysięcy osób narodowości żydowskiej. Około 23 tysiące więźniów zmarło podczas ewakuacji obozu zimą 1945 roku. Obóz, już praktycznie opustoszały, został zajęty przez wojska radzieckie dopiero 9 maja 1945 roku.

W pomorskich lasach rozpoczęły się egzekucje zaangażowanych społecznie Polaków, ale także pacjentów szpitali psychiatrycznych i miejscowych politycznych przeciwników Hitlera. W Piaśnicy pod Wejherowem, od października 1939 roku do kwietnia 1940 roku, rozstrzelano 12–14 tysięcy osób. „Kociewską Golgotą” nazywany jest Las Szpęgawski między Tczewem a Starogardem Gdańskim, gdzie od września 1939 roku do stycznia 1940 roku zamordowano 5–7 tysięcy osób. O ich losie decydował sąd ludowy „Volksgericht” złożony z miejscowych Niemców. Zdarzały się przypadki wydawania na śmierć własnych sąsiadów, aby uregulować osobiste porachunki i dokonać grabieży majątku. Mordowali gestapowcy, esesmani oraz członkowie Selbstschutzu, lokalnej „samoobrony” mniejszości niemieckiej. Kolejne 10 tysięcy osób zginęło w egzekucjach w Mniszku i Górnej Grupie pod Świeciem (od października 1939 roku do kwietnia 1940 roku). Inne miejsca kaźni Pomorzan to między innymi „Doliny Śmierci” w Fordonie (2000–3000 ofiar) i Chojnicach (około 2000 ofiar) czy las Barbarka pod Toruniem (około 600 ofiar).

To tylko kilka z około 300 miejsc podobnych zbrodni popełnionych na terenie Pomorza Gdańskiego i Kujaw na przełomie lat 1939–1940. Szacuje się, że ofiary „krwawej jesieni”, pierwszej, najbardziej intensywnej fazy egzekucji, to na Pomorzu około 30 tysięcy osób, a sumując zbrodnie z 1940 roku – nawet 50 tysięcy. W tym samym czasie w Wielkopolsce zginęło 10 tysięcy osób, na Śląsku 1500, a na terenie północnego Mazowsza około 1000. Nie wszystkie miejsca ukrycia zwłok udało się ustalić, podobnie jak personalia ofiar. Ogromne straty wśród kapłanów poniosły diecezja gdańska i chełmińska – z 720 księży zamordowano aż 450. W Pelplinie praktycznie przestały istnieć miejscowa kapituła oraz kadra profesorska seminarium duchownego i Collegium Marianum.

Tymczasem nazistowska propaganda celowo szeroko informowała o przypadkach zabijania Niemców mieszkających w Polsce. Jakby chciano zaplanowanym rzeziom nadać charakter słusznego rewanżu. Na wyobraźnię Niemców mocno działała tzw. krwawa niedziela w Bydgoszczy, kiedy podczas tłumienia niemieckiej dywersji po wybuchu wojny doszło do rozstrzeliwań Niemców zaangażowanych w ostrzeliwanie polskich wojsk. Liczbę kilkuset ofiar wielokrotnie zawyżano. Hitler nakazał mówić o 58 tysiącach ofiar „polskich mordów wrześniowych”.

Wraz ze zbliżaniem się frontu Niemcy rozpoczęli „Akcję 1005”, polegającą na usuwaniu dowodów zbrodni. Z więźniów, jeńców wojskowych oraz Żydów tworzono Sonderkommanda, które od drugiej połowy 1944 roku wykopywały z masowych grobów zwłoki ofiar ludobójstwa, paliły je i z powrotem zakopywały w dołach z wapnem. Aby zamaskować miejsca, dodatkowo sadzono drzewa. Podczas usuwania śladów egzekucji miejscowej ludności zabraniano wstępu do lasów. Kto nieopatrznie złamał ten zakaz, również ginął. Członków Sonderkommando po wykonaniu zadania także mordowano. W Mniszku, jeszcze w 1946 r., okoliczni mieszkańcy mieli znajdować w lesie zwłoki oraz ślady palenia ciał.

Formą represji były też masowe wysiedlenia, aby zrobić miejsce dla przesiedlanych Niemców ze Związku Radzieckiego, Besarabii, Wołynia i krajów bałtyckich. Polaków usuwano z Gdańska, Tczewa czy Wejherowa, ale największą skalę proceder ten przybrał w Gdyni. Do 1944 roku w mieście, które przed wybuchem wojny liczyło prawie 130 tysięcy mieszkańców, Polaków mieszkało już tylko około 30 tysięcy. Gdynianom na zgromadzenie się w wyznaczonych punktach dawano kilka godzin. W drogę można było zabrać tylko 20 złotych i podręczny bagaż. Dobytek należało zostawić w domach z kluczami w drzwiach. Rewidowanym wysiedleńcom zabierano gotówkę, kosztowności i biżuterię. Transport to podróż bydlęcymi, nieogrzewanymi wagonami. Szybko kończyła się żywność, bo choć pozwolono zabrać prowiant na trzy dni, to podróż trwała znacznie dłużej – pierwszeństwo na torach miały bowiem pociągi wojskowe. Zaczynało brakować też wody. Szerzyły się choroby, a ekstremalnie trudne warunki jazdy w pierwsze kolejności dawały się we znaki dzieciom i osobom starszym. Po dojeździe na docelowe miejsce na gdynian czekał pobyt w obozach przejściowych lub w nieznanych sobie miejscowościach, bez opieki, stąd koczowanie na dworcach i żebranie o cokolwiek wśród miejscowej ludności, również poszkodowanej przez działania wojenne. Szacuje się, że w czasie II wojny światowej z Pomorza wysiedlono, głównie na teren Generalnego Gubernatorstwa, od 120 do 170 tysięcy Polaków.

Warto podkreślić, że Pomorze nie było terenem okupowanym przez III Rzeszę, a anektowanym. Na ulicy obowiązywał tylko jeden język – niemiecki. W urzędach pracowali również wyłącznie Niemcy. Pomorzanie nie mogli odmówić służby w armii niemieckiej, wiedząc o represjach, które spotkają za to nie tylko ich samych, lecz także ich rodziny (liczne były przypadki zamykania bliskich osób odmawiających służby wojskowej w Stutthofie i obozie w Potulicach). Ktoś, kto w Warszawie podpisał volkslistę, był kolaborantem. Inaczej tę kwestię należy rozpatrywać w przypadku Pomorza, gdzie 22 lutego 1942 roku Albert Forster, szef miejscowej NSDAP oraz namiestnik Okręgu Gdańsk – Prusy Zachodnie, nakazał w rozporządzeniu wpisywanie się mieszkańców na Niemiecką Listę Narodową. Kto odmówił, był traktowany jak wróg III Rzeszy. Ludność niemiecką, ale też Kociewiaków i Kaszubów, podzielono na cztery grupy: Reichsdeutsche – osoby narodowości niemieckiej aktywnie politycznie; Volksdeutsche – osoby narodowości niemieckiej bierne politycznie; Eingedeutsche – częściowo spolonizowana ludność pochodzenia niemieckiego (grupa najliczniejsza); Rückgedeutschte – osoby pochodzenia niemieckiego całkowicie spolonizowane. Do września 1944 roku na volkslistę wpisało się około 950 tysięcy Pomorzan, czyli niewiele ponad połowa mieszkańców regionu. Dla porównania, na Śląsku zapisało się około 90 procent ludności.

×

Opis projektu

„Polskość Pomorza” to projekt, w którym staramy się pokazać wydarzenia kształtujące współczesne Pomorze, a które stanowią o wyjątkowości tego regionu Polski. Podkreślając zasługi licznych Kaszubów, Kociewiaków, mieszkańców Borów Tucholskich i powiśla, przez wieki zaangażowanych w dbanie o polskość tych ziem pokazujemy ich walkę o polskość Pomorza. Mieszkańcy wymienionych ziem walczyli o nią nie tylko bronią, ale przede wszystkim pomysłem i rozwagą, angażując się w liczne działania prospołeczne.
Mamy nadzieję, że materiały przygotowane w projekcie zainspirują Państwa do szerszego zainteresowania historią polskiego Pomorza.

Zapraszamy do czytania, oglądania i słuchania wspaniałego,

Zespół Fundacji Towarzystwo Projektów Edukacyjnych